3/30/2009

Wiosna wiosna... 20 stopni, słońce daje po oczach... no i dobrze.
Pytanie tylko dlaczego ten wiosenny zryw wybuchł z taką siłą w pokoju mojej współlokatorki? o tak, miłość kwitła nie tylko wczorajszej nocy, ale i dzisiejszego poranka.
No i ja, z natury jakże otwarta i uprzejma, nie miałabym absolutnie nic przeciwko (mimo, że Placebo nie sprawdzało się w roli zagłuszacza)... gdyby nie drobny fakt, że owe wiosenne podrygi sprawiły, ze nie mogłam sie dostać ani do lodówki ani do łazienki.
Czemu? - zapytacie.. Otóż nasze studio jest tak sprytnie urządzone, że jeśli zamknie się jeden pokój, nie można otworzyć lodówki (ach te chrzanione ruchome ściany!)... Tak wiec Anna wsiadła dzisiaj na rower, jechała 45 min (!!!) na czczo (!!!) i generalnie nie była pewna czy żyje jak już dojechała (ale dojechała, medal!)
Do naszej wspólnej łazienki, można zaś wejść tylko z pokoju współlokatorki... I o ile prysznic mi się jeszcze udało wziąć, to niestety wznowienie akcji pod hasłem "wiosenna miłość" uniemożliwiło mi już umalowanie się, uczesanie i inne zabiegi, które sprawiają, że jako tako mogę funkcjonować w społeczeństwie...
I nie jest to bynajmniej żadna zawiść, tylko zwykłe wkurzenie... Bo niechże się ludzie rozmnażają, a jakże! tylko proszę mnie nie pozbawiać produktów pierwszej potrzeby...
Ech. Miejmy nadzieję, że tej nocy wiosna zagości w jakimś innym pokoju...

3/29/2009

Zmiana czasu zasadniczo wpłynęła na nasze wczorajsze samopoczucie... Chociaż nie ma realnego powodu, by czuć się bardziej zmęczonym kiedy wraca się o 6, która tak naprawdę jest 5 jeszcze... Skomplikowane. W każdym razie wczoraj niespodziankowo pożegnaliśmy Norę, która wraca do Niemiec. Jedzenie było i picie było i muzyka była... i wszyscy byli, a nawet i więcej. Potem zaś jeszcze mały bounce na Chatelet i podróż nocnym... I nagle ni stąd ni zowąd zrobiła się godzina 6. Anna, żeby pogłębić swoje zmęczenie słuchała jeszcze nad ranem Placebo żeby uprzyjemnić sobie sny (których i tak nie pamięta).

Ach ach. i dużo zdjęć.









//Hier, c'etait la fete "au revoir Nora!" (quand meme -> Nora, bon courage!!). C'etait tres sympa:) Apres, nous sommes alles a la boite a Chatelet pour danser jusqua 5H:D Il faut pas oublier que c'etait la nuit ou on a changer le temps et cela nous a etourdi un peu:D:D Et Placebo juste avant de dormir, vers 6h du matin... Yeah.

3/25/2009

Zupełnie z innej paczki. I bez zdjęć.

Naszła mnie dzisiaj refleksja a propos mody paryskiej, kiedym to sobie wolno pedałowała na moim zacnym bicyklu (swoją drogą oczekuję aż mi się siniak na kolanie pojawi.. ale o tym potem). Więc naszłam mnie myśl taka, że jednak coś jest w tym mieście takiego.

Zaczęło się od tego, że jadąc na spotkanie z Lucie, przejedżając w okolicach Pigalle dostrzegłam potężną grupę emo-kids. Cała wycieczka szkolna, ze 30 osób jak nic i wszyscy emo. Ale nie takie emo jak u nas - włoski na bok i się wszyscy na ulicy oglądają (a jak masz szczęście to ci zrobią zdjęcie na jakieś street-fashion, bo to wszak oryginalnie)... Niektórzy wyglądali naprawdę hardcorowo, wręcz punkowo nieco.

Zaczęłam się zastanawiać i doszłam do wniosku, że jest tutaj, w Paryżu znaczy się, naprawdę zadziwiająco dużo ciekawie ubranych ludzi! Abstrahując od mody emo i jakichś innych pokrewnych, to naprawdę większość ludzi ubiera się co najmniej fajnie! Naprawdę, jest na co popatrzeć. Idealne miejsce na street-fashionowego bloga - 10 minu - 10 zdjęć (co najmniej). Ja sama jadąc dzisiaj ostatni odcinek mojej trasy naliczyłam 5 osób, które spokojnie by się klasyfikowały (a mieszkam w sąsiedztwie dość biednym i obskurnym)...

Tutaj....
Tutaj... ...albo u Betty...

Oni naprawdę tak wyglądają. I tego można im pozazdrościć.

3/23/2009

Wczoraj Anna spędziła cały boży dzień pisząc Commentaire Compose. Dlaczego cały dzień? dobre pytanie, należałoby zapytać Quirogę, który to stał się przyczyną moich cierpień. No ale niestety Horacio popełnił samobójstwo kawałek czasu temu, więc ciężko mieć do niego pretensje. Oczywiście powinnam się jeszcze poskarżyć na facebooka (dlaczego nagle wszyscy moi znajomi robią mnóstwo testów na fb? to powszechne czy tylko u mnie pojawia się nowy test lub zła karma co 5 minut?), ewentualnie do naszej-klasy (chociaż ta jest nudna jak flaki z olejem) no i do gazety.pl (Gazeto! dlaczego zamieszczasz tyle kretyńskich artykułów... )... Właściwie to wczoraj przeszkadzało mi w pisaniu absolutnie wszystko, z własnym nienasyconym żołądkiem włącznie (zamieniam się w kluskę, wróce szersza niż wyższa. tylko mój bicykl jako tako mnie ratuje)...już nei wspomnę o aparacie fotograficznym, ktory mnie kusił i gnębił. Jedyne co mnie nie nęciło wczoraj to pogoda (cieplo, wiosna, ale nie było słonca). Dodam jeszcze, że nadal jest strajk (8 tydzień) i podano mi dzisiaj rozkład semestru GDYBY strajk się przedłużył. Wniosek? przedłuży się do końca semestru. Yeah...

Oto Anna w trakcie szału twórczego... nie, raczej mało twórczej agonii.






//Je n'ai pas envie de traduire toute ces betises ecrites en polonais...
Hier j'ecrivais (j'ai ecrit finalement, mais imparfait est ici meilleur que passe compose, je pense:D) mon commentaire compose. Toute la journe. Et absolument TOUT me derangeait.. facebook autres sites (polonaises), mon estomac qui voulait manger tout le temps... Tout me derangait sauf le temps. Je veux juste ajouter qu'il y a toujours la greve (8 semaines...). yeah... sans commentaire.

Le photo... Moi, mon commentaire compose et mon agonie.

3/21/2009

Wieczory upływają nam tutaj bardzo gładko. Płyną, a my razem z nimi, od pubu do pubu, od metra, przez noc.

Montmartre jest zdecydowanie moją ulubioną dzielnicą. Au clair de la lune.

Jedyna rzecz której brakuje to dobry parkier reggae-ragga-dancehall... jakoś nigdy nie możemy trafić, zawsze coś nam w tym przeszkadza.






//les soirees ici coulent doucement, et nous sont portes par elles d'un boite a l'autre... Montmartre est mon arrondissement prefere.

je toujours attends la fete reggae-ragga-dancehall et toujours il y a des obstacles...:)

P.s. Właśnie sie zorientowałam że jedno zdjęcie jest podwójne...achhhhh... no nic. To wszystko winna google, które chciało mi dziś rano (rano...hmm) zablokować stronę.

//Je viens de remarquer qu'un photo est double... C'est la faute de google qui volait me bloquer le compte ce matin (matin....hmm) !

3/19/2009

Manifestacja... Tak tak... Były i kiełbaski i piwo i rum nawet... Były flagi z Che, były czerwone balony i wspólne śpiewanie. Wszystko było.








Ach nie mogłam się powstrzymać... Kwitnące magnolie na Place de la Nation... :) Wiosna!



// La Manif.





Jeszcze bonus:
Vals del obrero

i polska wersja piosenki, która leciała dziś wielokrotnie:
Che che che

3/18/2009

Anemona, Julian, Giuseppe i SpongeBob... ach i ja. Świętowaliśmy fakt, że jesteśmy w Paryżu (ktory to już raz ten sam powód) i to, że jestem mądra (tak, tak!). Genialne miejsce na Montmartre z piwem za 3 e (no, 3,40 chyba!). jeszcze piekniejsze jest to, że zaraz obok jest Blue Note, w którym małe piwo kosztuje 9 e.... Ach, żyć nie umierać.




Kolejna chwila z cyklu "żyć nie umierać" - Ja, mój komputer, mój widok nocny na Sacre-Coeur, herbata z Leader Price i spokój. tak właśnie.





//Anemona, Julian, Giuseppe et SpongeBob (et Moi), nous etions a notre bar prefere a Montmartre (avec la biere pour 3e). Juste a cote il y a Blue Note avec la biere pour 9 e (petite)! Quelle joie! Deux occasions: nous sommes a Paris (nous arrosons ce fait presque toujours) et je suis intelligent:D (oui, oui, parfois).

J'adore ces moments: moi, mon ordinateus, Sacre-Coeur de nuit, mon the de Leader Price et le calme. Exactement.

3/16/2009

Wiosna! Przyszła. Obudziłam się któregoś poranka, a ona po prostu była. Z 20 stropniami w słoncu, zielona trawą i wszelkimi innymi atrybutami... No, liście jeszcze sa w fazie rozwoju, ale mogę jej to wybaczyć. Jest cudnie. Mój rower też jest niezmiernie zadowolony. Nie dość, że w słońcu wygląda na czysty, to jeszcze jedzie na nim zadowolone dziewczę. Czego rower może chcieć więcej? Ha! i zaczął sypiać w moim pokoju, więc biedaczysko spokojnie noce spędza bez stresu, że go ktoś porwie... :)

Dodam tylko że zaliczyłam już zakładanie łańcucha i jestem z tego powodu bardzo dumna. Musze zacząć mierzyć obwód moich łydek:)





Ulica Rene Gościnnego... Jest 7 tydzień strajku. nie wiem kto tutaj jest szalony i pokręcony:>





//Le printemps est arrive! Je suis tres contente, mon velo aussi. Non seulement il parait plus propre dans le soleil, mais la fille qui est "sur" lui est plus contente de la vie. Et de plus, il dort chez moi, il se sent plus secure maintenant. J'adore printemps.

La rue de Rene Goscinny... la 7eme semaine de greve a commence. Je ne sais pas qui est vraiment fou ici...:>

3/06/2009

Pomimo paczki zostawionej w metrze i alarmu antyterrorystycznego, to był sympatyczny wieczór w Piano Bar. Polish People, Polish Paris.




//Soiree sympa dans Piano Bar...

3/04/2009



  04.03.09 godz.16:50




Co robić kiedy nie wiadomo za bardzo dokąd należałoby iść? Kiedy nie ma żadnego wyraźnego celu w polu widzenia, a jedynie dziwny zapach w powietrzu, jedynie niewyraźne zarysy, jedynie przeczucie, które unosi się z tyłu głowy... Co robić?


Kiedy życie w obcym miejscu przestaje być pisane wierszem, a zaczyna układać się w rozdziały prozą? Kiedy przestajemy patrzeć do góry, a zaczynamy patrzeć pod nogi? Kiedy zamiast widzieć wieżę eiffla, dostrzegamy raczej auchana i stertę codziennych spraw?





takie jest niebo nad Paryżem.





//Qu'est-ce qu'il faut faire quand on ne voit pas le but? Quand on ne voit que des contures imprecis, quand on ne sent que un odeur bizarre dans l'air, quand on a plutot ce pressentiment derriere la tete? Qu'est-ce qu'il faut faire?


Quand la vie dans un pays etranger n'est plus ecrite en vers, mais devient des chapitres en prose? Quand on ne regarde plus le ciel, mais plutot le sol sous les pieds? Quand, plutot que tour eiffel, on voit Auchan et un pile des affaires quotidiennes?